sobota, 1 sierpnia 2015

9. Intruz

 Mimo, że było już czuć pierwsze oznaki wiosny, o świcie nadal było bardzo zimno. Założyłam ciepłą kurtkę, wysokie skórzane buty i rękawiczki. Zaopatrzyłam się również w plecak z prowiantem i różnymi rzeczami na wypadek sytuacji awaryjnych. Spojrzałam przez okno. Słońce właśnie zaczęło wschodzić. Wyszłam najciszej jak się da, aby nie obudzić Ginny i ruszyłam na błonia. Zamek był pusty. Wszyscy spali. W tej strasznej ciszy moje kroki wydawały się trzy razy głośniejsze niż normalnie. Gdy dotarłam na miejsce spotkania, Draco tam nie było. No co za kretyn! Jeśli on nadal śpi...Nie mieliśmy czasu aby czekać aż królewicz się obudzi. Co robić? Zaczęłam panikować. Powiedziałam sobie, że zaczekam jeszcze dziesięć minut, a potem zastanowię się co dalej. Czekałam na mrozie, nerwowo postukując stopą o zmarzniętą ziemię. Mam iść sama? Nie, nie ma mowy. Nie mam zamiaru umrzeć przez Malfoy'a. Nie możemy wyruszyć jutro, bo Draco powiedział, że wtedy kończy się czas. Cokolwiek by to nie znaczyło. Mogłabym poczekać aż w końcu się obudzi, ale nie wiadomo kiedy to będzie, a mamy czas do północy. Nie zdążylibyśmy. Nagle do mojej głowy wpadł strasznie głupi pomysł. Ruszyłam z powrotem do zamku. Nie, nie, nie. To głupie! Co ja robię? Ale nie mam innego wyjścia. Cholerny Malfoy! Zaoferuje Ci najokropniejszą pobudkę świata!

 Mój plan polegał na skorzystaniu z sieci Fiuu. Każdy dom miał w swoim pokoju wspólnym kominek. Uczniom nie wolno było go używać (tylko w nagłych wypadkach. Czy można uznać tę sytuacje za nagły wypadek?). Musiałam złamać zasady. Zabiję go. Draco ma własne dormitorium ponieważ jest prefektem (ja również je mam, ale wolę mieszkać z Ginny). A co jak wparuje do jego pokoju, a on będzie spał nago? O Merlinie uchroń mnie. Minęło pół godziny odkąd wyszłam z pokoju. Pół godziny w plecy. Musiałam się spieszyć. Weszłam do kominka w pokoju wspólnym Gryffindoru i wypuszczając z dłoni proszek wypowiedziałam bardzo dokładnie swój cel. Po chwili znalazłam się w kominku w pokoju Dracona. Było tu strasznie ciemno. Zobaczyłam na łóżku jakiś kształt. Z pod kołdry wystawały tylko platynowe włosy. Tak to na pewno był ten dureń. Podeszłam do światła i zapaliłam je. W pokoju momentalnie zrobiło się strasznie jasno. Musiałam przymrużyć oczy. Następnie podeszłam do łóżka z zamiarem zepchnięcia Malfoy'a. Proszę nie bądź nagi! Popchnęłam go z cały sił (był cholernie ciężki). Chwilę później Draco leżał już na podłodze. Stanęłam nad nim starając się przybrać najbardziej wkurzony wyraz twarzy jaki potrafiłam. Blondyn z jękiem zaczął się wyłaniać z pod kołdry. Wyglądał niesamowicie śmiesznie. Cały był potargany, a jego twarz wyglądała jakby nagle został pozbawiony mózgu. Miał na sobie białą koszulkę (hurra!) i czarne bokserki. Spojrzał na mnie zaspanymi oczami i się uśmiechnął.
- Cześć Granger, chcesz ze mną spać?
Zaraz wybuchnę. Spokój Hemriono, spokój.
- Ty skretyniały kretynie! Pół godziny temu miałeś czekać na mnie na błoniach! Czy ty nawet obudzić się nie potrafisz? Specjalnie dla Ciebie wstałam tak wcześnie, a ty olewasz własną sprawę. Podobno to dla Ciebie ważne! Ubieraj się już! Masz pięć minut i widzimy się na błoniach! - nie mówiąc nic więcej wróciłam wkurzona do kominka. Zdążyłam zauważyć, że Malfoy mi macha. Kretyn. Po chwili zniknęłam z jego pokoju.

 Malfoy faktycznie wyrobił się w pięć minut. Był ubrany równie ciepło jak ja. Miał na sobie szalik, który mu dałam. Mimo, że nadal byłam zła to ucieszyło mnie to.
- Słuchaj Granger, przepraszam. Głupio wyszło. Nie spałem do późna i...- Draco zaczął się tłumaczyć, ale mu przerwałam.
- Dobra, nieważne. Nie mamy teraz na to czasu. Musimy wyruszać. - mówiąc to zaczęłam szukać mapy w plecaku. Była wyblakła i pognieciona, ale dało się ją odczytać. - Musimy cały czas iść na północny wschód. Droga niby prowadzi prosto, ale napotkamy różne przeszkody. W każdym razie ruszajmy już.
Na dworze było już jasno, ale Zakazany Las jak zwykle był spowity mrokiem. Malfoy wyglądał na zamyślonego. Postanowiłam, że spróbuje wyciągnąć z niego po co to wszystko. 
- Po co Ci ta woda? - zaczęłam. - Co to za ważny powód? To jeden ze składników eliksiru zapomnienia. Po co Ci on? Nie rozumiem, mógłbyś mi wyjaśnić choć trochę?
Draco sie zatrzymał. Byłam kilka kroków dalej. Nie odwrócił sie wiec nie widziałam jego twarzy. Czekałam aż coś powie.
- Już Ci powiedziałem. Nie wtykaj nosa w nieswoje sprawy. Jestem...- zawachał się przez chwile - ...Ci wdzięczny, że mi pomagasz, ale i tak nic nie powiem. 
W tym momencie coś przykuło moja uwagę. Jakiś cień poruszył sie za drzewami kilka metrów od nas.
- Granger, czy ty mnie w ogóle słuchasz? Zrozum, że...
- Cicho! - przerwałam mu - ktoś tu jest.
Draco spojrzał w tym samym kierunku co ja. Nagle zza drzewa wyszła mała postać.  Draco przyjął pozycje obronna. Ja wyjęłam różdżkę z kieszeni kurtki. Postać zaczęła zmierzać w naszym kierunku, unosząc ręce w geście poddania. Spojrzałam niepewnie na Malfoy'a. Patrzył prosto na intruza, śledził każdy jego ruch. Postać zaczęła wyłaniać sie z ciemności. Mogłam sie jej dokładnie przyjrzeć. Była niska, zielona i pomarszczona. Leśny troll. Co on robił tak blisko szkoły? Myślałam, że żyją w środku Zakazanego Lasu. Kątem oka dostrzegłam, że Draco rownież wyjął swoją różdżkę. Gdy troll był dziesięć metrów od nas odezwał sie chrapliwym głosem. 
- Witajcie uczniowie. Przyszedłem aby wam pomoc. - mówiąc to troll ukłonił sie nisko. Widziałam, ze Draco chce już coś powiedzieć wiec go uprzedziłam. 
- W czym chcesz nam pomóc? - spytałam ostrożnie. Troll zbliżył sie o metr.  
- Wiem czego szukacie. Potrafię doprowadzić was najszybsza drogą do rzeki Lete. 
Draco wyprostował sie, ale nadal był gotowy do ewentualnego ataku. 
- Skąd wiesz czego szukamy? - syknął Malfoy. Troll ponowni sie ukłonił i wskazał na otaczające nas drzewa.
- Las mnie przysłał. 
- Przestan chrzanić! - warknął Draco.
Podeszłam do niego i odciagnelam kawałek. Nachylilam sie aby troll nas nie usłyszał.
- Idźmy za nim. - powiedziałam.
- Zwariowałaś? 
- Słuchaj, ja też mu nie ufam . Po prostu pomyslałam, że może faktycznie nas tam zaprowadzi. Jakby co mamy rożki. Potrafimy się bronić. 
Malfoy przyglądał mi sie przez chwile, ale w końcu przytaknął.
- Grenger, obiecuje Ci, że jeśli tu przez Ciebie zginiemy to cię zabije.
- Bardzo inteligenta wypowiedz. - uśmiechnęłam sie lekko.
- Cicho siedź. - mówiąc to Draco ruszył w stronę trolla. Różdżkę miał wycelowaną prosto w niego. 
- Prowadź. Tylko bez żadnych sztuczek, bo wylecisz w powietrze. - syknął.
Troll po raz kolejny się ukłonił, odwrócił sie i ruszył w ciemność.

Nie ufam trollom. W ogóle nikomu nie ufam. Idziemy od dobrej godziny. Sceneria wokół nas ani trochę się nie zmieniła. Tylko drzewa i ciemność. Troll ani razu sie nie odwrócił. Granger sie nie odzywała. Na dworze panował straszy chłód, nawet w środku lasu. Szturchnąłem gryfonkę w ramię. Odwróciła sie gwałtownie i spojrzała na mnie zaskoczona.
- Ile będziemy jeszcze szli? - zapytałem.
- Nie mam pojęcia, ale wydaje mi się, że to dobra droga. 
- Nie wydaje Ci się to wszystko podejrzane? Że niby las go do nas przysłał? Coś mi tu śmierdzi.
Granger tylko wzruszyła ramionami. W tym momencie troll zatrzymał się i odwrócił. Stał spory kawałek od nas . Rozejrzałem się. Okazało sie, że staliśmy na małej, okrągłej polanie. Troll stał poza jej granica. Cholera, coś tu było nie tak.
- Draco! Kwiaty! - krzyknęła Granger.
Nie rozumiałem o co jej chodzi. Po chwili otoczyła nas biała mgła. Zacząłem robić się senny.
- Pył...usypiający. - powiedziała. Oboje upadliśmy na ziemie. Zanim straciliśmy przytomność, zdążyłem tylko powiedzieć:
- Nie żyjesz Granger.

-----------------------------------------
Dziękuje, za tyle wyświetleń! Jestem bardzo wdzięczna tym kilku osoba, które czytają tego bloga :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy