środa, 12 sierpnia 2015

13. Pechowa piłka

 Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Miałem strasznego kaca. Nie pamiętałem nic od momentu wypicia pierwszego piwa. Mam nadzieje, że nie zrobiłem nic głupiego. Wypiłem szybko eliksir na kaca, który leżał na szafce nocnej. Spojrzałem na zegarek. Za piętnaście minut zaczynają się lekcje. Cholerna Granger, musiała mnie upić w trakcie tygodnia. Nie miałem ochoty iść na lekcje, ale nie chciałem zawalić szkoły.
Ubrałem pospiesznie mindurek, zawiązałem zielono-srebrny krawat i wyszedłem z mojego pokoju kierując się w stronę szklarni. Pierwsze mieliśmy zielarstwo. Oczywiście z gryfonami.
Gdy dotarłem na miejsce, zobaczyłem, że Granger siedzi na trawie i ściska głowę. Podszedłem do niej.
- Co Granger? Kac? 
Brunetka podniosła oczy i spojrzała na mnie z zaskoczeniem. W jej oczach przez chwile mogłem dostrzec...strach? 
- Ummm, tylko trochę. - powiedziała i spuściła wzrok.
Wyjąłem z torby kolejną fiolkę eliksiru. Miałem je zawsze przy sobie. Nie wiem nawet czemu, przecież nie pije tak często. Rzuciłem fiolkę gryfonce.
- Masz. Pomoże Ci. - powiedziałem.
- Dzięki. - mówiąc to, otworzyła butelkę i wlała jej zawartość do ust.
- Ohydne. - skrzywiła się, a ja się roześmiałem.
Po chwili dołączyła do nas grupa gryfonów, w tym Potrer i ta Ruda. Spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Grenger już miała coś powiedzieć, ale ja ruszyłem w stronę Zabiniego i Pansy, którzy głośno się z czegoś śmiali.
- Cześć Draco! - krzyknęła ciemnowłosa.
Kiwnąłem na przywitanie i już po chwili wysłuchiwałem kiepskich dowcipów Blaise'a. 

 Dzisiaj po lekcjach odbywał się mecz quidditch'a. Slytherin kontra Gryffindor.
Stałem właśnie przed szatnią, w ręce trzymając swoją miotłe. Byłem kapitanem. Nagle w tłumie dostrzegłem Granger. Uśmiechnąłem się pod nosem i podbiegłem do niej.
- Cześć przyjaciółko, przyszłaś mi kibicować? - zażartowałem.
- Chciałbyś! Jestem wierna swojemu domowi! Przyszłam tu dla Harrego i Ginny. - odparła, ciaśniej owijając się czerwono-złotym szalikiem jakby chciała podkreślić swoją przynależność do domu lwa. 
- Okej, okej. - powiedziałem, odchodząc w stronę mojej drużyny, która właśnie wychodziła z szatni. 
- Powidzenia. - usłyszałem za plecami.
Uśmiechałem się pod nosem i ruszyłem zgarnąć zwycięstwo. 

 Ślizgoni wygrywali trzy do zera. Śledziłam wzrokiem Malfoy'a, który scigał się z Harrym zmierzając do złotego znicza. Obok mnie siedziała Luna. Byłyśmy na samym szczycie trybun, strasznie tu wiało. Usłyszałam głośny dźwięk, oznaczający, że ślizgoni zdobyli kolejny punkt. Naszej drużynie coś słabo dzisiaj szło. Spojrzałam na Rona. Nie wydawał się być w formie. Zamiast skupić się na grze, intensywnie o czymś myślał. Westchnęłam. Czemu on jest taki nieodpowiedzialny? Nie ważne, nie obchodzi mnie to. Po chwili jednak zobaczyłam, że ciężki tłuczek zmierza prosto w stronę Rona. On był zupełnie wyłączony z tego świata i nie interesował się otoczeniem. Piłka była coraz bliżej. Jeśli Ron się nie ruszy, dostanie nią prosto w twarz. Musiałam coś zrobić.
Przeprosiłam Lune i zbiegłam na sam dół trybun. Z tego miejsca jest większa szansa, że Ron mnie usłyszy. 
- Ron! Rusz się! - krzyczę z całych sił, lecz Rudzielec mnie nie słyszy.
Wychylam się najbardziej jak potrafię. Moja górna cześć ciała znajduje się poza barierą. Próbuje jeszcze raz. 
- Ron! Uważaj! - wrzeszczę. Chłopak w końcu mne usłyszał i w ostatniej chwili odleciał kawałek, a piłka przeleciała obok niego. Odetchnęłam z ulgą, nadal zwisając poza barierą trybun.
Po chwili coś małego i złotego przeleciało mi koło twarzy. Znicz. A to znaczy, że...
W tym momencie Malfoy wleciał prosto na mnie. Poczułam silny ból. Zaczęłam spadać z trybun. Nade mną Draco starał się zapanować nad wirującą miotłą.
Zaczęłam krzyczeć, czując, że coraz bardziej zbilizam się do ziemi. Nie chcę umierać. Po chwili Draco znika mi z pola widzenia. Zamykam oczy. A więc tak umrę? Chciałam tylko uratować Rona...
Nagle, gdy znajduje się prawie przy ziemi, czuję, że ktoś mnie chwyta w pasie i przyciska do siebie. To Malfoy. Stracił panowanie nad miotłą i oboje przywaliliśmy w twardą murawę boiska.
Siła uderzenia była duża, ale nie odczułam jej tak bardzo jak Malfoy, który specjalnie obrócił się plecami do ziemi aby mnie ochronić. Czułam, że kręci mi się w głowie. Draco ściskał mnie mocno, twarz miałam wtuloną w jego tors. Podniosłam powoli głowę. Świat rozmazywał mi się przed oczami. Usłyszałam, że wszyscy zaczęli schodzić z trybun i zmierzali w naszą stronę. Pare osób mnie wołało. Byłam strasznie zamulona.  Spojrzałam na Malfoy'a. Oczy miał zamknięte. Nie ruszał się.
- Draco? - szepnełam i zaczęłam nim potrząsać. Żadnej reakcji. Sprawdziłam jego puls. Na sczęście żył. Obraz rozmazał mi się przed oczami, a po chwili ogarnęła mnie ciemność. Zemdlałam prosto na klatkę piersiową Malfoy'a.

 Obudziłam się kilka godzin pózniej w skrzydle szpitalnym. Pielęgniarka zbadała mnie i stwierdziła, że oprócz paru siniaków i stłuczonego nadgarstka nic mi nie jest. Niestety Malfoy nie był w takim dobrym stanie jak ja. Nadal się nie obudził. Miał za to złamaną nogę i żebra. Gdyby nie on, byłabym martwa. 
Usiadłam przy jego łożku i chwyciłam jego zimną, bladą dłoń. 
- Dziękuje. - szepnełam.
Położyłam głowę na łożku, obok Malfoy'a i nadal trzymając go za rękę zasnęłam.





4 komentarze:

  1. To straszne! Ten wypadek...Ron...Draco...Miona. To jest bardzo smutne. Rozdziały są krótkie i niestety nie można zatopić się w nich na długo...Z czasem będziesz pisać dłuższe ja też się uczę :) Fajnie, że dodajesz regularnie rozdziały
    Pozdrawiam,
    Beca
    Zapraszam do mnie:"-Czemu Miłości się nie szuka, mamo?
    -Córeczko, ponieważ …ona sama przychodzi
    -Sama?
    -Tak, sama.
    Dziewczynka zamyśliła się na chwilę i popatrzyła w czekoladowe oczy matki. Widziała w nich ból oraz szczęście. Po rozmyśleniach odpowiedziała matce coś przeciwnego.
    -To ty mamo poszukaj miłości
    -Dlaczego córeczko przecież ci powiedziałam, że…
    -Poszukaj taty…"

    http://szukam-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miły komentarz :) Postaram się pisać dłuższe rozdziały i napewno zajrzę do ciebie ;)

      Usuń

Obserwatorzy