poniedziałek, 10 sierpnia 2015

12. Przyjaciółki

 Od tygodnia stram się nie doprowadzić do konfrontacji z Malfoy'em, więc gdy w końcu słyszę jego głos, serce o mało nie wyskakuje mi z piersi. 
- Unikasz mnie, Granger? 
Nadal nie wiem jak zachowywać się w jego towarzystwie. 
- Pytanie powinno brzemieć, dlaczego ty mnie nie unikasz. - odparłam w miarę spokójnie. 
- W sumie racja. - wzruszył ramionami i poszedł dalej. 
Dopiero gdy zniknął za rogiem, odetchnęłam głęboko. Nie jestem przyzwyczajona do Malfoy'a, który nie nazywa mnie szlamą, tylko normalnie do mnie zagaduje. Muszę się z tym oswoić. 
Na końcu korytarza zauważam Harry'ego. Podbiegam do niego. 
- Cześć Harry. - uśmiecham się.
- O, Hermiona. Dawno nie rozmawialiśmy sam na sam. - brunet odwzajemnił uśmiech. Wyszliśmy z zamku i ruszyliśmy spacerem po dziedzińcu.
- Co u Ciebie? Jak sprawy z Ronem? 
- U mnie w porządku, a z Ronem jest jak widzisz. Nie zamierzam się do niego odzywać dopóki mnie nie przeprosi. Wiem, że to dziecinne, ale on serio mnie zranił. - westchnęłam.
- No tak, rozumiem. On tego żałuje, ale też sądzę, że powinien przeprosić. Ale to jego decyzja.
Przyglądam się kwitnącym kwiatom rosnących wokół dziedzińca.
- Co sądzisz o Malfoy'u? - wypaliłam nagle. Byłam ciekawa jaki ma do niego stosunek, teraz gdy wojna się skończyła.
- Nadal go nie lubię, ale teraz jest mi obojętny. Szczególnie, że przestał być wrednym dla każdej żywej istoty.
- Hmmm, no tak. - spuściłam wzrok. - A gdyby Malfoy nagle ogłosił, że się zmienił i chciałby się z tobą zaprzyjaźnić, dałbyś mu szanse? 
- Czemu tak o to wypytujesz?
- Tak jakoś. A teraz odpowiedz. 
Harry zastanowił się chwilę.
- Nie wiem. - westchnął. - Nie mam pojęcia czy dałbym radę się z nim przyjaźnić po tych wszystkich latach nienawiści. Ale możliwe, że dałbym mu szansę.
- Cieszę się, że się przyjaźnimy, Harry. - powiedziałam z uśmiechem wpatrując się w niebo. Był wczesny wieczór. Chmury zasłoniły ostatnie promienie słoneczne.
- Ja też, Hermiono. - odpowiedział.
 Serce waliło mi jak młot. Strasznie się denerwowałam tą rozmową. Układałam ją w głowie milion razy. Uda mi się.
- Cześć, Malfoy. - powiedziałam siadając na parapecie obok niego. Mieliśmy właśnie wspólną numerologię.
- Coś się stało? - spytał ze zdziwieniem.
- Nie! To znaczy tak. Znaczy się nie, nic poważnego tylko...- nie potrafiłam tego z siebie wydusić. To było dziwne.
- Co z tobą, Granger? - widziałam jak jego prawa brew wystrzeliła w górę.
- Zostańmy przyjaciółmi. - wypaliłam na jednym wydechu.
- Słucham? Ty chyba masz gorączkę. Powinnaś iść do skrzydła szpitalne...
- Nic mi nie jest. - przerwałam mu. - Obiecałam, że Ci pomogę. Chcę abyś totalnie się zmienił i zaprzyjaźnił ze wszystkimi. Nie pozwolę wypić Ci tego eliksiru. 
Draco spojrzał na mnie z poirytowaniem.
- Pozwól, że sam o tym zadecyduje. Poza tym wątpię aby ktoś chciał się ze mną przyjaźnić. 
- Dlatego Ci w tym pomogę. Gdy zobaczą, że przyjaźnisz się ze mną pomyślą, że może faktycznie się zmieniłeś.
Draco zaśmiał się pod nosem.
- Długo myślałaś nad tym wybitnym planem? - powiedział z sarkazmem.
- Całą noc. - odgryzłam się.
- Więc? Jak masz zamiar zacieśnić ze mną więzy? Piżama party?
Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę klasy ponieważ właśnie rozbrzmiał dzwonek.
- Bardzo zabawne. Spotkamy się po kolacji na dziedzińcu, potem powiem Ci co dalej. 
- Zaczynam się bać. - powiedział, rownież wchodząc do klasy.

 Nie sądzę, aby plan Granger wypalił, ale chcę wszystko naprawić więc muszę współpracowac. Poza tym przyjaźń z gryfonką może być zabawna. Wyzbyłem się wszelkich uprzedzeń co do czystości krwi. Staram się zmienić. Wojna otworzyła mi oczy. To co robił mój Ojciec i sam Voldemort było złe. Stałem właśnie przed wejściem do zamku. Czekałem na Granger. Postanowiłem, że tym razem się nie spóźnię. Nie chciałem znowu dostać ochrzanu. Na dworze robiło się ciemno. Mimo, że zaczynała się  wiosna, było zimno.  Po chwili przez wielkie drzwi wyszła mała osóbka. Gryfonka minęła mnie bez słowa i zaczęła iść w stornę przejścia do Hogsmade.
- Halo. - powiedziałem, doganiając ją. 
- Cześć. - powiedziała i szła dalej.
- Jesteś dziwna, wiesz? 
Hermiona pokręciła głową, wprawiając w ruch swoje bujne loki. 
- Musimy się spieszyć, bo zaraz zamkną przejście. - odparła.
- A jak wrócimy z powrotem? 
Brunetka zastanowiła się przez chwilę.
- O to będziemy się martwić później.
- Co się stało z uporządkowaną, rozsądna Hermioną Granger? - zaśmiałem się.
- Sama chciałabym wiedzieć. - westchnęła i uśmiechnęła się lekko.
Przeszliśmy przez bramę prowadząca do wioski. O tej porze było tu wyjątkowo dużo ludzi, głownie pijanych.
- Jaki mamy plan? - spytałem.
- Mam zamiar Cię upić i wyciągnąć z Ciebie wszystkie sekrety. - powiedziała z przekąsem.
- Wracam do domu. - powiedziałem i odwróciłem na pięcie.
Hermiona zatrzymała mnie, chwytając kawałek mojego płaszcza.
- Żartowałam. - powiedziała. - Będę piła razem z tobą więc możemy się wymienić sekretami wspólnie. 
Zaśmiałem się.
- Jak prawdziwe przyjaciółki. - stwierdziłem z uśmiechem.
- Jak prawdziwe przyjaciółki. - powtórzyła z uśmiechem i ruszyła w stronę baru.

 Na początku strasznie się denerwowałam, ale piwo kremowe sprawiło, że wszystkie moje zmartwienia zniknęły. Draco wypił już sporo i teraz siedział wpatrując się we mnie z pijackim uśmiechem na ustach. Stwierdziłam, że jest już późno i powinniśmy wracać. Jeśli jacyś nauczyciele nas nakryją...Ale teraz miałam inne zmartwienie. Będziemy musieli wrócić przechodząc przez Wrzeszczącą Chatę. Wyszliśmy z baru kierując się do przerażającego budynku. Wyciągnęliśmy różdżki.
- Lumos. - szepnelam i moja różdżka zaświeciła białym światłem. Draco zrobił to samo.
Gdy weszliśmy do środka, podłoga głośno zaskrzypiała pod naszymi stopami. Było tu strasznie ciemno i tylko nasze różdżki dawały jakiekolwiek światło . Zaczęliśmy iść, starając się dostać do przejścia prowadzącego na Hogwarckie tereny. Nagle poczułam, że Draco się koło mnie nachylił.
- Boisz się, Granger? - szepnął mi do ucha.
Byłam odważną Gryfonką i wiedziałam, że nic mi tu nie grozi, ale i tak czułam, że przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Niby czego? - prychnęłam i ruszyłam przodem na znak, że się nie boję.
Kiedy dotarliśmy do wyjścia mimowolnie odetchnęłam z ulgą. 
Po krótkiej wędrówce w końcu dotarliśmy do zamku. Ponieważ on mieszkał w lochach, a ja w wieży, rozdzieliliśmy się w holu. 
- Uważaj, aby żaden nauczyciel cię nie złapał. - powiedziałam.
Draco uśmiechnął się i podszedł do mnie. Położył rękę na moich policzku i przybliżył swoją twarz do mojej. Był bardzo blisko. Wstrzymałam oddech.
- Taaaak, taaaak. - jego oddech pachniał piwem kremowym. - Dobranoc, przyjaciółko. 
Mówiąc to, Draco wyszczerzył się i ruszył do swojego dormitorium. Ja natomiast stałam, nie mogąc się ruszyć. Nie liczyło się dla mnie to, że zaraz jakiś nauczyciel może mnie złapać. Liczyło się dla mnie tylko to, że moje serce się zatrzymało i zapomniałam jak się oddycha. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy