sobota, 22 lutego 2014

3. Sny

''Nic tak nie podnosi na duchu, jak słowa wsparcia płynące z ust osoby którą byśmy o to nie podejrzewali.'' 

 Po czwartym z kolei piwie kremowym, zaczęło mi się robić niedobrze. Siedzieliśmy tu już od godziny bawiąc się w najlepsze, nie świadomi, że na drugim końcu sali dwóch Ślizgonów dopija whisky.
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu gdy widziałam Rona i Ginny, kłócących się o to kto lepiej gra w quidditcha.
- Ginny, nie oszukuj sama siebie... Wszyscy wiemy ,że jestem lepszy - powiedział Ron.
- Chciałbyś! Nie wiem jakim cudem dostałeś się do drużyny. Po prostu  nie chcesz się przyznać, że dziewczyna gra lepiej od ciebie - uśmiechnęła się triumfalnie i pokazała mu język.
Rudzielec zrobił się czerwony jak burak. Wyglądał jak by miał zaraz wybuchnąć. Już otwierał usta aby nakrzyczeć na siostrę, lecz na  szczęście Harry stanął między nimi.
- Robi się późno, wracajmy do zamku zanim dojdzie do tragedii - czarnowłosy spojrzał karcąco na rodzeństwo Weasley'ów. Ginny westchnęła i zaczęła zakładać płaszczyk. Zrobiłam to samo. Kątem oka zauważyłam, że na końcu sali pewni Ślizgoni tańczą na stole. Malfoy i Zabini byli już nieźle pijani. Zachichotałam. Wyszliśmy szybko z pub'u zatrzaskując drzwi. Na dworze było zimno, kropelki deszczu spadały mi na nos. Lubiłam takie deszczowe dni. Zawsze kiedy padało, tata zabierał mnie na dwór, skakaliśmy po kałużach i gdy wracaliśmy cali mokrzy mama się nieźle wkurzała i robiła tacie pół godzinny wykład jakie to niezdrowe i, że na pewno będziemy chorzy. Ale to było kiedyś. Zanim odkryłam świat magii i zanim moje życie się nieodwracalnie zmieniło.  Spojrzałam na swoich przyjaciół. Ron i Harry rozmawiali na temat jutrzejszego wypracowania z eliksirów, a Ginny bacznie mi się przyglądała. Uśmiechnęłam się do niej lekko. Zauważyłam, że coraz więcej kropel spada na moje, i tak już mocno pokręcone, włosy. Usłyszałam, że ktoś wyszedł z trzech mioteł. Odwróciłam głowę i zmarszczyłam brwi. Draco i Blaise wymienili porozumiewawcze spojrzenia zaczęli iść w naszą stronę.
- Kogo my tu mamy... Nie powinniście leżeć już w łóżkach? - krzyknął blondyn.
Wszyscy momentalnie skierowali wzrok w kierunku Ślizgona. Spojrzałam nie niego ze złością. Musiał wszystko psuć?
- Odwal się Malfoy.- powiedziałam i zmrużyłam gniewnie oczy.
- Nie tak ostro kobieto. - Uśmiechnął się zawadiacko.
Jaki on był wkurzający! Nie mógł sobie raz odpuścić? Dlaczego on nie traktuje mnie poważnie? Jeszcze mu kiedyś pokaże na co mnie stać. Nagle poczułam ,że ktoś ciągnie mnie w stronę zamku. To był Ron.
- Choć, nie ma sensu z nimi gadać. - szepnął mi do ucha. Harry i Ginny ruszyli za nami. Nie wiem czemu, ale odchodząc odwróciłam jeszcze głowę i spojrzałam w lodowate oczy Dracona.
Uśmiechnął się złośliwie i wyszeptał :
-Tchórz.

 Od kilku minut siedziałam na parapecie w moim pokoju, wpatrywałam się w otwarte okno i rozmyślałam. Nie byłam tchórzem! Po prostu jestem od niego mądrzejsza. Tak to na pewno. Jednak  wiem ,że to było swego rodzaju wyzwanie, a ja kocham wyzwania. Ginny właśnie wszyła z łazienki. Miała na sobie tylko ręcznik. Wytrzeszczyła oczy na  widok otwartego okna.
- Zamykaj to okno natychmiast! Przez ciebie się rozchoruje! - krzyknęła i szybko wróciła tam skąd przyszła. Powoli zeszłam z parapetu i zamknęłam okno jednym machnięciem różdżki. Zapukałam do drzwi łazienki.
- Możesz już wyjść wiewiórko - zachichotałam.
Drzwi otworzyły się  z cichym skrzypnięciem , i wyszła z nich mała ruda osóbka w różowej piżamie.
Spojrzała na mnid ze złością. Uśmiechnęłam się przepraszająco  i poszłam wziąć długi prysznic.

Tej nocy znowu śnili mi się rodzice.

W moim śnie  Mama jak zwykle rano smażyła pyszne naleśniki , a tata czytał gazetę popijając kawą. Zeszłam szybko aby ich przywitać. Gdy dotarłam do mamy przytuliłam ją i powiedziałam, że tęsknie. Ona spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Powiedziała coś czego nie mogłam usłyszeć. Zaczęła się śmiać. Tata razem z nią, a ja nadal nie mogłam usłyszeć  ich głosów. Zaczęłam się bać i spytałam  mamę o co chodzi. Nie zwracała na mnie uwagi, jak by mnie przy niej nie było. Podeszłam do taty i pomachałam mu ręką przed oczami. Żadnej reakcji. Byłam nie widzialna. Rozpłakałam się. Poczułam ,że coś pcha mnie w stronę drzwi wyjściowych. Wyleciałam z domu i zaczęłam się od niego oddalać. Po chwili nie było już nic. Byłam sama. 

 Obudziła się z krzykiem, zlana zimnym potem. Spojrzałam na zegarek. Była piąta nad ranem.
Poczułam,że po policzkach płyną mi łzy. Tak bardzo tęskniłam za rodzicami.  Po skończeniu szkoły odnajdę ich i jakoś przywrócę pamięć. Spojrzałam na Ginny. Spała jak zabita. Nawet głośne krzyki jej nie obudzą.  Raczej już nie zaśnę , boję się, że koszmar znowu powróci. Postanowiłam przejść się na błonia. Ubrałam ciepłą kurtkę i wyszłam odetchnąć świeżym powietrzem. Uwielbiałam Hogwart o poranku. Słońce pomału wschodziło odbijając się w nieskazitelnej tafli jeziora. Na  ziemi  było pełno liści ,które pospadały z drzew. Zamknełam oczy, czułam że, koszmar odchodzi w niepamięć, lecz ktoś nagle przerwał mi tę chwile spokoju.
- Co tu robisz Granger? Zdajesz sobie sprawę która jest godzina? - owróciłam się. Za mną stał nie kto inny jak Malfoy. Zmrużyłam gniewnie oczy. Czy on nie da mi nigdy spokoju? Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.
Ślizgon spojrzał na na mnie badawczo. Uświadomiłam sobie, że  oczy mam nadal  opuchnięte od łez.
- Płakałaś? - spytał zdziwiony. 
- Może...Nie twoja sprawa. Mógłbyś sobie na razie darować?
- Czemu płakałaś? - zadał kolejne pytanie.
- Czemu Cię to interesuje?
- W sumie sam nie wiem. - odwrócił się na pięcie i zaczął odchodzić w stronę zamku.
- Miałam zły sen... O rodzicach. Bardzo za nimi tęsknie. Musiałam wyczyścić im pamięć. Nie wiedzą nawet, że istnieje. - powiedziałam cicho.
 Nie miałam pojęcia czemu mówię to swojemu największemu wrogowi. Po prostu nagle odczułam potrzebę powiedzenia komuś o tym. Draco spojrzał na mnie przez ramię i zaczął o czymś rozmyślać.
Westchnęłam i usiadłam na ławce, wpatrując się tępo w wschodzące słońce. Blondyn po chwili zajął miejsce obok mnie. W tamtej chwili zapomniałam o wszystkich latach wspólnej nienawiści. Liczyło się tylko tu i teraz. Spojrzałam mu prosto w oczy.
 
*Draco*
   W jej  oczach dostrzegłem tęsknotę. Miała bardzo ładne oczy.
- Nie martw się. Twoim rodzicom na pewno nic nie jest. Może i nie pamiętają o twoim istnieniu, ale wiedz, że w głębi duszy cię kochają. Odnajdziesz ich i przywrócisz pamięć. Wierze w to.
Sam nie wiedziałem co mówię. Co się działo z tym chamskim i oziębłym Malfoyem którym był?
Potrząsnąłem głową by odgonić natrętne myśli. Ponownie spojrzałem w jej czekoladowe oczy. Tym razem dostrzegłem w nich nadzieję i wdzięczność. Uśmiechneła się lekko. Wstałem i ruszyłem z powrotem do szkoły.
- Mal..Draco - spojrzałem na nią wyczekująco. - Dziękuje.
Odszedłem szybkim krokiem. Kłębiące myśli rozwalały mi głowę od środka. Jeszcze nigdy nikt mi za nic nie podziękował. Mimo to cieszyłem się z tej rozmowy, sam nie wiem czemu.






5 komentarzy:

  1. Skończyłam. :D
    Lubię czytać takie Rozdziały, w którymz Draco uchodzi choć trochę jego Malfoy' owość i okazuje jakiekolwiek uczucia. ♥
    Historia zapowiada się ciekawie, więc z pewnością będę tu wracać. :)
    Szablon bardzo ładny no i muzyka. *.*
    Czekam na kolejny Rozdział. :)
    Życzę Ci weny i pozdrawiam,
    Zakochanaa. ♥
    http://need-somebody-dramione.blogspot.com/
    PS. Błagam wyłącz weryfikację obrazkową. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe komentarze ♥
      Miło mi słyszeć, że Ci się podoba.
      Czekam na rozdziały u Ciebie ;)
      PS. Już wyłączone :)

      Usuń
  2. jak słodko! również lubię takie rozdziały, gdzie pociesza on Hermionę. To takie...Dobre!
    Na pewno będę tu wracać i dodaję Cię do linków na www.well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com gdzie erdecznie Cię zapraszam!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy