poniedziałek, 11 stycznia 2016

19. Atmosfera bliskości

* Hermiona *

     Obudził mnie zapach jajecznicy. Przeciągnęłam się i otworzyłam zaspane oczy. Rozejrzałam się po pokoju. Ginny i Sashę gdzieś wcięło. Wczoraj do późna plotkowałyśmy. Sasha okazała się naprawdę miłą osobą. Powiedziała nam, że była taka obojętna ponieważ nie wiedziała jak się zachować. Wstałam, ubrałam się i weszłam do salonu. To co zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło. Na środku stał duży stół, zastawiony parującym jedzeniem. Wokół stołu siedzieli moi towarzysze i rozmawiali wesoło. Tylko Draco wydawał się jakiś nieobecny. Grzebał widelcem w swojej jajecznicy. Podeszłam do wolnego krzesła i usiadłam na nim.
- Dzień dobry. Co się tu dzieje? - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Miona! W końcu wstałaś! Spałaś jak zabita. - powiedziała Ginny i wyszczerzyła się.
Zarumieniłam się i zaczęłam nakładać sobie jajko. Od jego zapachu burczało mi w brzuchu. 
- Kto to zorganizował? - zapytałam, przeżuwając jajecznice.
- Freddie. Obudził nas gdy wyczarowywał to wszystko. - powiedział Harry. Spojrzałam na Freddiego. Drapał się po głowie z zażenowaniem. Kątem oka widziałam, że Sasha również mu się przygląda.
- Chciałem, żebyśmy zjedli razem miłe śniadanie. - powiedział nieśmiało.
- Świetna robota. - pochwaliłam go. Freddie się zaczerwienił i wtedy zdałam sobie sprawę, że nie powinnam tego mówić. Spojrzałam na Sashę przepraszająco. 
- Draco, podałbyś mi kakao? - zapytałam. Blondyn nawet nie drgnął. - Halo! Ziemia do Malfoy'a.
Siedzący obok niego Harry, szturchnął go w ramię. Draco otrząsnął się i rozejrzał dookoła. 
- Co? - zapytał.
- Prosiłam abyś podał mi kakao. - powiedziałam i westchnęłam. - Co z tobą?
- Nic. - odpowiedział, podając mi parujący dzbanek.
Gdy zakończyliśmy ucztę, spakowaliśmy swoje rzeczy i opuściliśmy nasze dotychczasowe schronienie.
Przy bramie czekał na nas Taweros i matka Tellura. 
- Mam nadzieję, że wam się uda. - powiedział ten pierwszy.
- Proszę, nawróćcie mojego syna. - załkała kobieta-centaur. 
- Zrobimy co w naszej mocy. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. 
Opuściliśmy wioskę centaurów.

   Kierowaliśmy się na zachód, zgodnie z mapą, znalezioną w domu Tellura. Maszerowaliśmy już cały dzień, więc postanowiliśmy rozbić obóz i się przespać. Gdy namioty były już rozstawione, Draco się odezwał:
- Biorę pierwszą wartę. - wszyscy zgodnie pokiwali głowami. Stwierdziłam, że to świetna okazja aby pogadać z nim sam na sam, więc szybko dopowiedziałam:
- Ja też. - wszyscy gwałtownie spojrzeli się na mnie.
- Hermiono, jedna osoba wystarczy. - powiedział uprzejmie Harry.
- Chcę i koniec. - powiedziałam najgłupszą rzecz na świecie, ponieważ nie miałam w zanadrzu żadnych sensownych argumentów. Ginny szybko zaczaiła o co chodzi i przyszła mi na ratunek.
- We dwójkę będzie im raźniej! Teraz szybko do spania, bo wcześnie wyruszamy.

    Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy, wgapiając się w ognisko. Chciałam z nim pogadać, ale nie wiedziałam jak. Zdecydowanie coś z nim ostatnio było nie tak. Był jakiś nieobecny i widocznie unikał kontaktu ze mną.
- Draco - zaczęłam niepewnie - Czy coś się stało? Ostatnio jesteś jakiś inny.
Blondyn, nie odrywając wzroku od ognia, odpowiedział:
- Wszystko w porządku.
- Wcale nie! - poczułam, że wszystkie emocje zaczęły się ze mnie wylewać - Zrobiłam Ci coś? Unikasz wszelkiego kontaktu ze mną! Mam już tego dosyć. 
Draco w końcu na mnie spojrzał. Jego oczy wyrażały głęboki smutek.
- Nie możemy się już przyjaźnić. 
- Co proszę? Żartujesz sobie? - poczułam, że cała się czerwienie ze złości.
- Ponieważ ty zaczynasz traktować mnie jak kogoś więcej niż przyjaciela. A ja Ciebie. 
Serce mi stanęło. Poczułam jakby ktoś uderzył mnie prosto w twarz. Już chciałam zaprzeczyć, ale to co mówił Draco było prawdą, a ja nie miałam siły już dłużej tego ukrywać.
- I co w tym złego? - wymamrotałam, wlepiając wzrok w swoje stopy. 
- Wszystko! Ja i ty - to się nie może udać. Nie jestem odpowiedni dla Ciebie, poza tym... - Draco w przypływie emocji wstał i zaczął kopać leżące gałęzie. - Po prostu nie.
Ja również wstałam i podeszłam do niego. Dotknęłam jego policzka i poczułam jak się wzdryga.
- Nawet nie masz sensownych argumentów przeciwko temu. Dlaczego nie możemy spróbować?
Draco nachylił się, tak, że nasze czoła się ze sobą stykały.
- Nie możemy i koniec.- wyszeptał i zaczął mnie całować. Nie wierzyłam, że to się dzieje. Z początku jego wargi delikatnie musnęły moje, lecz gdy zauważył, że się nie opieram, złączył nasze usta w gorącym pocałunku. Poczułam jak jego język delikatnie bada moje podniebienie. Oddawałam pocałunki, czując się jak zaczarowana. Nie liczyło się już dla mnie nic, tylko miękkie wargi Dracona Malfoy'a.
  
*Draco*

Po kilku minutach, oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałem na twarz gryfonki. Cała spowita była gorącym rumieńcem, a jej oczy były zamglone z rozkoszy. Nie mam pojęcia czemu to zrobiłem. Chyba nie wytrzymałem. Od dawna marzyłem aby ją pocałować. Wiem, że to był błąd, w końcu nie zmieniłem zdania o nas. Nie chcę zepsuć jej przyszłości. Nie jestem kimś z kim mogłaby czuć się dobrze. Jestem zły. Muszę wypić eliksir zapomnienia. Dlatego muszę odciąć się od Hermiony, aby jej nie skrzywdzić. 
- Idź spać. - powiedziałem, jakby nic właśnie się nie wydarzyło.
- Draco. - jęknęła. - Proszę Cię. 
- Ja nie jestem śpiący, więc zostanę na warcie, ty się połóż. - starałem się zmienić temat. Cholera, czemu jestem takim idiotą? Granger nagle zrozumiała, że to przed chwilą, nie powinno się wydarzyć. Przybrała zimny wyraz twarzy i obojętnym tonem oznajmiła:
- Obudź mnie za dwie godziny. - nie wróciła do namiotu, przyniosła tylko swój śpiwór i położyła się obok ogniska. Westchnąłem i usiadłem znowu w tym samym miejscu.
Gdy usłyszałem cichy szloch, dobiegający ze śpiwora, poczułem, że serce mi pęka.

*Hermiona*

    Obudziłam się tuż przed świtem. Wszyscy jeszcze spali. Malfoy również. Co za nieodpowiedzialny gnojek. Nie dość, że mnie nie obudził, to sam zasnął. Nagle przypomniały mi się wydarzenia poprzedniej nocy. Poczułam ból w klatce piersiowej. Postanowiłam przejść się na spacer. Sprawdziłam czy kluczyk nadal jest w mojej kieszeni. Ustaliliśmy, że jako liderka, powinnam go pilnować. Odetchnęłam z ulgą gdy poczułam mały kształt przez spodnie. Nie wiedziałam co otwierał, ale domyślałam się, że był ważny.
Słońce pomału wschodziło, oświetlając spowity w mroku las. Maszerowałam wzdłuż wysokich drzew. Gałązki łamały mi się pod stopami i zakłócały panującą tu ciszę. Ptaki zaczynały swoją poranną pieśń. Stanęłam przy drzewie i oparłam się o nie plecami. Zamknęłam oczy. Poczułam wypełniający mnie spokój. Odetchnęłam świeżym powietrzem. Potrzebowałam chwili zapomnienia. 
- Znowu się spotykamy, co? - otworzyłam gwałtownie oczy. Rozejrzałam się dookoła. Nagle ją dostrzegłam. To znowu ona. Elfka. Siedziała na drzewie na przeciwko mnie. Wyciągnęłam różdżkę i skierowałam prosto na nią. Ona tylko się roześmiała i zeskoczyła na dół.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Chcę tylko odebrać coś, co nie należy do Ciebie. - zbliżała się małymi krokami - Chyba wiesz o co mi chodzi?
Klucz. Chciała klucza. Wiedziałam, że jest dla nich ważny.
- Nie mam pojęcia. - wzruszyłam ramionami.
- Nie udawał głupiej. Oddawaj klucz. - powiedziała i wyjęła mały sztylet.
Ruszyłam biegiem przed siebie. Poczułam ogarniającą mnie panikę. Weź się w garść Hermiono!
Robiłam slalomy między drzewami, starając się ją zgubić. Lecz ona była sprytna i chwilę później rzuciła się na mnie, powalając na ziemię. Przyłożyła zimny sztylet do mojej szyi. 
- Oddasz to po dobroci, czy mam Ci zrobić krzywdę? - syknęła.
- Odczep się! - zaczęłam się wierzgać. Poczułam jak metal przecina mi skórę i stróżka krwi delikatnie spływa wzdłuż szyi. Wtedy kopnęłam Elfkę z całej siły w brzuch. Ta przewróciła się do tyłu i jęknęła boleśnie. 
- Ty mała...- warknęła i skoczyła na mnie niczym tygrys, wbijając mi sztylet w lewe udo. Krzyknęłam z bólu i poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Elfka wyrwała mi różdżkę z ręki i wyrzuciła ją do tyłu. 
- Liczę do trzech i masz mi powiedzieć gdzie jest klucz. Raz...
- Nigdy! - splunęłam jej w twarz. Elfka w akcie zemsty wyciągnęła gwałtownie sztylet z mojej nogi. Poczułam kolejną falę bólu i ponownie wrzasnęłam. 
- Dwa... 
Nie wiedziałam co robić. Nie mogę oddać jej klucza, ale byłam już wyczerpana...
- Trzy. - Nagle usłyszałam znajomy głos za naszymi plecami. Elfka gwałtownie się odwróciła. Nie zdążyła jednak uciec i zaklęcie antydeportacyjne trafiło prosto w nią, uniemożliwiając jej teleportacje oraz jakikolwiek ruch. Spojrzałam na Malfoya. Uśmiechnęłam się, dziękując za ratunek. Usłyszałam tylko odgłos kroków reszty moich przyjaciół i zemdlałam. 

   Gdy się ocknęłam poczułam, że ktoś trzyma mnie za rękę. Przez chwilę pomyślałam, że to Malfoy, lecz okazała się to Ginny. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
- Hermiona! W końcu się obudziłaś! Ludziska, Mionka się ocknęła! - zaczęła radośnie wykrzykiwać. Do pokoju wbiegli moi towarzysze. Na samym końcu wszedł Draco, opierając się o futrynę drzwi.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ściany były z kamienia, a podłoga z białego marmuru. Leżałam w wielkim, wygodnym łożu. Nie miałam pojęcia co to za miejsce.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam.
- W letniskowej posiadłości Malfoya. - Odpowiedział Harry.
- Aha. - mruknęłam. - Zaraz, CO? Jak my się tu znaleźliśmy...i co z Elfką!? 
Przypomniałam sobie wszystko i szybko odsłoniłam kołdrę. Moja noga była owinięta bandażem.
- Udało nam się schwytać Elfkę, a ponieważ ty straciłaś dużo krwi, nie mogliśmy zostać w lesie. Draco zaproponował to miejsce, więc się tu teleportowaliśmy. - wyjaśniła Ginny.
- Rozumiem. Chcę się z nią zobaczyć. - powiedziałam stanowczo.
- To nie jest dobry pomysł...- zaczęła Sasha - nadal jesteś osłabiona. 
- Nic mi nie jest. - powiedziałam i na dowód moich słów wstałam z łóżka. Lecz gdy tylko stanęłam na nogach, poczułam potworny ból i upadłam na kolana. Przyjaciele pomogli mi wrócić do łóżka, a ja przeklnęłam na Elfkę pod nosem. 
- Odpocznij jeszcze chwilę. - powiedział Freddie i wszyscy wyszli z pokoju. Ja natomiast wróciłam do krainy snów.

   Wydawało mi się, że ktoś gładził mnie po głowie gdy spałam. Czułam silne, miękkie dłonie. Wtedy ten ktoś lekko musnął moje wargi. Marzyłam, żeby to był Draco. Chyba powiedziałam jego imię. Lecz to pewnie był , tylko sen.

Obserwatorzy